Założenie było takie, żeby chodzić
tam, gdzie mamy ochotę, bez względu na to, czy miejsce jest
przeznaczone dla rodziców z dziećmi.
Efekty takich wizyt były różne,
dlatego nasza wtorkowa wizyta w Tutti Frutti jest pewnego rodzaju
ulgą, że jednak się udało.
Wybawieniem okazał się kawałek
bordowej wykładziny i przestrzeń, w której gubią się hałasy
naszych dzieci i reszty gości. Pani Kelnerka, zrobiła wszystko,
żebyśmy czuły się dobrze, dlatego cztery godziny rozmów przy
kawie minęły w świetnej atmosferze.
W karcie można znaleźć kilka
smacznych oraz zdrowych dań i przekąsek.
Zagrożenie natomiast stanowi część
Tutti Frutti, która mieści się po lewej stronie od wejścia, czyli
dawna cukiernia.
To co można tam znaleźć na czele z
babeczka mascarpone wygląda doskonale i smakuje tak samo jak
kilkanaście lat temu. W Tutti Frutti miała miejsce rewolucja i
total relooking, ale cukiernia i panie, które pamiętają dawne
dobre czasy, pozostały. Podoba mi się sposób w jaki udało się
połączyć część tradycyjnej kawiarni, którą pamięta wielu
Wrocławian z super nowym i modnym miejscem.
Smaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz