Tenisówki, dżinsy, leginsy, bluzy, swetry... uwielbiam! I tak się składa to obecnie mój codzienny outfit.
Niewiele jest teraz okazji do wrzucania na siebie oficjalnych strojów. Gdy jeszcze pracowałam, przed urlopem macierzyńskim, marzyłam o tym, żeby nie musieć się co rano zastanawiać "co na siebie włożyć" (cóż za szlagier!). No i się doczekałam.
My mamy, narzekać nie możemy. Wygodne, miękkie, naturalne, idealne do kucania, podnoszenia, klękania. Nie gniotą się i nie wymagają prasowania.
Wszystko super, tylko trzeba się pilnować coby nie zapomnieć się któregoś dnia i nie wyjść na spotkanie z koleżanką lub, co gorsza, randkę z mężem, w powypychanym dresie.
źródło zdjęć Pinterest
Napisała Karla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz