18 listopada 2013

Przydatne gadżety: na spacer (jedzenie i picie)














Każdy rodzić ma pewnie kilka sposobów na ułatwienie sobie życia i paru podręcznych "pomocników", niezbędnych przy wychodzeniu z domu.

Moje pierwsze wyjścia z Heleną to było wyzwanie. Dochodziło do tego, że sam proces szykowania siebie i dziecka do wyjścia z domu zajmował mi godzinę. 60 minut, żeby wszystkich ubrać, spakować, znowu przewinąć, znowu ubrać, uczesać się, spakować dziecku coś do picia, jedzenia, podgrzać to jedzenie, zapas przegotowanej wody, pieluszki, ubrania na zmianę, kocyk itp, itd...
Do tego dochodzą rzeczy dla mamy: kubek lub butelka z piciem, jakaś lektura na odpoczynek w parku, telefon z muzyką lub audiobookiem, słuchawki, portfel, okulary przeciwsłoneczne, jabłko....

Łapałam się na tym, że wychodziłam z domu objuczona ja muł, bo niosłam:
- dziecko na rękach (czasami w chuście)
- średniej wielkości torebkę  z moimi rzeczami (ciut mniej niż A4)
- wielką torbę wypełnioną po brzegi rzeczami dla dziecka (sporo ponad A4)
- poupychane po kieszeniach butelki (dla mnie i dla dziecka)
- klucze do domu zwisające z palca i klucze do samochodu (tam najczęściej trzymamy wózek)
- kocyk lub pieluszkę flanelową przewieszoną przez ramię (bo nie mieściło się to już do żadnej z toreb)
- "głowę pieska" wypełnioną chrupkami
- w ostatniej chwili złapaną zabawkę dla dziecka (zasada jest taka, że zabawka, która akurat znajduje się najbliżej wyjścia z mieszkania jest zabawką najbardziej nieporęczną)
I tak schodziłam w dół cztery piętra w starej, bardzo zaniedbanej kamienicy.

Chciałabym powiedzieć, że coś się zmieniło w tej kwestii, ale niestety nie powiem :) Ułatwiłam sobie zadanie, stałam się bardziej zorganizowana przez ostatnio 9 miesięcy, zakupiłam kilka gadżetów, które są niezwykle przydatne. Ale w dalszym ciągu, jako przezorny rodzic, jestem zapakowana na krótki spacer w większy bagaż, niż gdy jako osoba bezdzietna wyjeżdżałam na weekend do Paryża... :)

W jednym ze sklepów internetowych kupiłam takie oto gadżety, które zdecydowanie pomagają mi spakować nas i mieć później łatwo i szybko wszystko dostępne. Bo jak wiadomo - dziecko nie należy do cierpliwych, więc im szybciej skutecznie zareagujemy na jego protesty i trafimy w jego potrzebę, tym mniej krzyków i wrzasków usłyszymy.


1. Organizer do wózka. 
Ma 3 przegródki: 2 po bokach, które mieszczą butelki, oraz środkową, która zmieści WSZYSTKO inne :) Z przodu ma zapinaną na suwak saszetkę, w które zmieści się telefon i portmonetka. Saszetkę łatwo można odpiąć jedną ręką i zawiesić sobie na nadgarstku, gdy chcemy zostawić wózek i tylko z dzieckiem wejść do osiedlowego warzywniaka (wszystko co cenne mamy ze sobą, czyli nasze dziecko oraz portfel i komórkę) :) Saszetka ma też doskonały wynalazek, czyli niewielką dziurkę, przez którą możemy przeciągnąć słuchawki i dzięki temu bez użycia rąk rozmawiać przez telefon lub słuchać muzyki, pchając jednocześnie wózek po wertepach, czyli okolicznych chodnikach! Robi go firma SkipHop - amerykański producent wielu przydatnych gadżetów, które w Polsce są jednak ciut za drogie.






2. Termiczny pojemnik na jedzenie.


Również tej samej firmy. Kupuje się tę wąską torbę-termos wraz z 6 opakowaniami na jedzenie (clix box) oraz wkładem chłodzącym.
Pojemniczki mają pojemność ok 150 ml, można je podgrzewać w mikrofalówce. Mają bardzo solidne zamknięcie (nigdy nic się z nich nie wylało). Przed wyjściem do jednego z nich pakuję pół banana albo inne owoce, do kolejnego zupkę, a w miejscu trzeciego mam małą butelkę z ciepłą wodą lub rumiankiem dla Heleny. Zmieści się tam też łyżeczka i śliniak. W domu korzystam ze wszystkich opakowań i w nich przechowuję porcję jedzenia dla dziecka, od razu w lodówce widać, co jest przeznaczone dla niej.


3. Głowa pieska
Mogę polecić również wspomnianą "głowę pieska", czyli pojemnik z IKEA, który uwielbiamy! Mieści w sobie zapas chrupek kukurydzianych na cały dzień, małe dziecko samo jej nie otworzy i nawet jak spadnie wyrzucone z wózka to chrupki się nie wysypią. Nie pozwala też chrupkom stracić chrupkości :) No i mieści się w organizerze do wózka, w przegródce środkowej. Wszystko pod ręką!



W dalszym ciągu szukam torby doskonałej. Takiej co będzie wyglądała jak normalna torba dla dorosłego, pomieści wszystko, ale każe się też ograniczyć :) Z dużą ilością przegród, wbudowanym przewijakiem, systemem termicznym do przechowywania jedzenia i picia. Kocem na pikniki. Miejscem na zabawki. Niech będzie mała i giętka, bo przecież musi się zmieścić w wózku pod siedzeniem dla dziecka. Musi być łatwa do utrzymania w czystości. Niech ma gadżety. I świetną jakość. No i naturalnie- musi być tania i ładna. Ktoś może taką widział? :) Proszę się pochwalić, jeżeli ktoś taką torbę ma!


Napisała Majola









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz