12 listopada 2013

Cyrk na kółkach - garnuszek na klocuszek, cz.2/2



Wracam do tematu otrzymanych w prezencie zabawek, które grają, świecą i drażnią dorosłych. Opisałam wcześniej "stoliczek DJ'a", który w dalszym ciągu jest narzędziem tortur domowników. Oprócz dziecka i kota, którym się podoba :)





Garnuszek jest również zabawką wydającą mnóstwo dźwięków (dwie opcje: liczenie i nazywanie kształtów). Klocki w pięciu kształtach przechodząc przez otworki uruchamiają machinę, które mówi jaki był kształt klocka (po angielsku) albo jaka liczba jest na klocku narysowana. Problemy się zaczynają, gdy dziecko wyjmuje klocki z garnuszka (najpierw musi zdjąć fioletową czapeczkę - przykrywkę) - ręka uruchamia wówczas sensor, który nakazuje garnuszkowi śpiewać zbyt długą piosenkę o ciasteczkach, wymieniając kształty klocków po kolei....  Naciskając na nos-światełko, również usłyszymy szereg dziwnych dźwięków.

Plastik jest dość dobrego gatunku, musi być też dość smaczny, bo jest ciągle nadgryzany przez moją córkę. Hela jeszcze nieporadnie wkłada klocki do dziurek, nasza zabawa raczej polega na tym, że wskazuję jej miejsce, w które ma dany klocek włożyć i wspólnie celujemy, żeby się to udało. Gdy klocek już wyląduje w odpowiednim otworze, a machina zapowie, że jest to "circle", to Hela już zupełnie samodzielnie wpycha go palcem wskazującym do środka. Ponieważ ten rodzaj zabawki powinien chyba być przedstawiony dziecku ciut później niż w wieku 8 miesięcy, to obawiam się, że jeszcze długo u nas zabawi :) Ale to nic - Helenie się podoba, ja już przestałam słyszeć te piosenkę i nawet idiotyczna nazwa, wypowiadana na głos, jakoś mniej śmieszy :) I wiemy, że to hit!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz