
Mój faworyt na wrocławskiej mapie
konkretnych przekąsek.
My, trzy mamy zrobiłyśmy cotygodniowy
nalot. Trzy wózki, porozrzucane zabawki i na zmianę stękające
dzieciaki. Obsługa bez mrugnięcia oka zachowała uśmiechy do
końca.
W Szynkarni stawiają na zdrowy slow
food, ale podany bardzo szybko. W lokalu poza lanym piwem, serwują
przepyszny starosłowiański podpłomyk z mąki razowej, która poza
tym, że jest bardzo zdrowa nie powoduje, że rośnie nam pupa,
przynajmniej nie tak szybko jak w przypadku mąki białej.
Najbardziej smakowały mi podpłomyki
zawijane z sosami.
Konsumowanie umila widok lodówki,
pełnej wędlin i serów, którym trudno się oprzeć.
Wystrój bardzo ok. Bez fajerwerków, ale przytulnie i bardzo czysto. Pachnie prawdziwym chlebem i domowym
ciastem.
Do dyspozycji starszych dzieci jest
mały stolik i krzesełka. Z noworodkiem jest trochę trudniej, ale
na poziomie -1 w strefie klubowej jest sporo miejsca i duże stoły,
na których w razie awarii można zmienić pieluchę.
Szynkarnię prowadzi nasza pani
dietetyk, która zna tajemne sposoby na to, jak zachować piękną
figurę, bez wielkich wyrzeczeń. Dlatego człowiek zjada to wszystko
w pewnym sensie usprawiedliwiony :-)
Moja ocena 9 i od razu mówię, że
wrócę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz